á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Można nie lubić tych panów lub nie lubić ich twórczości, ale nikogo nie pozostawiają obojętnym.
Biografia ojca i syna jest tak skonstruowana, (...) że można doświadczyć jakie mocne więzi łączyły ich oboje. Mimo, że żyli i tworzyli z dala od siebie. I oczywiście nie można zapominać o Zofii Beksińskiej, która jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci w tej medialnej rodzinie.
„Medialnej” używam celowo. Nie mylić z tabloidami. Ale stopień zainteresowania życiem Beksińskich jest bardzo duży. (Nawet dzisiaj: czternaście lat po śmierci Tomka i dziewięć lat po śmierci Zdzisława). Na własne oczy widziałam fanów starszego Beksińskiego, jak z rumieńcami na twarzy oglądali rekonstrukcje warszawskiego pokoju z ul. Sonaty w Muzeum Historycznym w Sanoku. Albo poziom zainteresowania retrospektywną wystawą (według znawców sztuki „nudnym” malarstwem” Zdzisława) podczas otwarcia w październiku w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie. Z drugiej strony mamy fanów Tomka na popularnych kanałach społecznych. Oni dalej żyją i docierają do tych, którzy postanowili żyć po swojemu.
Biografia godna polecenia. Magdalena Grzebałkowska napisała doskonałą rzecz. Po „Księdzu – Paradoksie” przedstawia dwóch najciekawszych obywateli naszego kraju. Żyli jak chcieli: bez wiązania się z grupami, które mogłoby ich popularność sztucznie podnieść. rn
Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna”.
WIele opinii i recenzji tej ksiązki zaczyna się od słów... "To jest powieść o miłości..." albo "Ta ksiązka to thriller...", a tylko nieliczne nie kategoryzują jej i nie-zaszufladkowywują. Bo ta ksiązka poniekąd wymyka się wpychaniu na półkę oznaczoną jakąś jedną konkretną kategorią.To powieść uczuciowa, (...) namiętna i samotna. Czytelnik może czuć się jakby podglądaczem życia artystów, może poczuć się jak członek ich rodziny chodzący w ciepłych kapciach po ich mieszkaniu, może posłuchać ich towarzyszki muzyki, może patrzeć na prace Beksińskiego, z początku biegać z nim z aparatem fotograficznym, potem zajmować się grafiką by przejść do pędzla i obrazów mrocznych dla Ciebie lecz nie dla samego twórcy. Bo Beksiński nie postrzegał swoich obrazów w sposób, w jakimi odbieramy my. On nie widzi rozkładu, śmierci i krwi, nie widzi samotności, na płótnach nie analizuje gnicia i śmierci jako końca życia ziemskiego. Nie. On wprost przeciwnie, widzi je w jasnych kolorach. Nie jest pesymistą, broń boże, jest pogodnym człowiekiem, z ukochaną żoną u boku (Zosia - jak dla mnie to powieść o niej - w dużej mierze o jej samotności i poświęceniu) i z synem, Tomkiem, którego Zdzisław chciał dostać podchowanego, gotowego do dorosłych rozmów, bo od samego początku brzydził się ciążą kobiet i ich pasji do dzieci. A syn? Syn stał się odludkiem, outsiderem, samotnikiem zagnieżdżonym w swej muzyce. Rodzina? ktoś zapyta.... Rodzina scementowana tak na prawdę dzięki Zosi. Mężczyźni w tej rodzinie tworzyli i spalali się w swoich wizjach artystycznych nie przykładając wagi do spraw doczesnych. Nie ma pieniędzy? ot,, kogo to obchodzi? byleby na pepsi było...
Mężczyźni w tej rodzinie byli od tworzenia. Nie potrafili rozmawiać, zbliżyć się jakoś rodzinnie do siebie. Nie. Oni byli dla siebie oddzielnymi kumplami o tym samym nazwisku. Tomek o naturze samobójczej, ojciec o naturze poszukiwacza, eksploatator wszystkich pól artystycznych...ich drogi nigdy się nie przecieły. ...
ta powieść to powieść smutku.
niebywała praca Magda Grzebalkowska i jej styl pisana sprawiają, że wiele dokumentów, akt, historycznych zapisków... czyta się jednym tchem jak dobrą powieść. To jak płynięcie spokojną rzeką, gdzie z każdym kolejnym metrem zdajemy sobie, żeby nigdy nie dopłynąć do przystani. Podróży trwaj ....